czwartek, 15 października 2015

Włosomania

Co, jak i kiedy?- czyli krótka historia z życia moich włosów. W dzisiejszym poście chciałabym opowiedzieć o nich co nieco. Nie jednokrotnie spotkałam się z opinią, że moje włosy są świetne. Ja jednak mam kilka zastrzeżeń.

Moje włosy są długie, proste, naturalnie koloru ciemny blond, ale dość cienkie i jest ich mało. Niestety żaden specyfik nie jest w stanie spowodować, by moje włosy rosły gęstsze i grubsze. Wszystkie reklamowane suplementy, czy też odżywki i inne maski nie dadzą nam efektu ,,WOW,, i uważam, że jest to strata pieniędzy. Dlatego też, zamiast skupiać się na wadach moich włosów, robię wszystko by poprawić ich ogólną kondycję. Dziś jednak chciałabym skupić się na mojej włosowej historii, a co do pielęgnacji będzie osobny post. Zapraszam dalszego czytania :)


Tak aktualnie wyglądają moje włosy.

Początkowo moje włosy były owszem długie i zdrowe, ale kolor był ,,mysi,, , co bardzo mi się nie podobało. Dlatego w pierwszej klasie liceum udało mi się przekonać mamę na jakieś zmiany. Pierwszą koloryzacją moich włosów były blond pasemka w małej ilości. Oczywiście wiedziałam, że to jeszcze nie jest to, czego chce, ponieważ marzyły mi się włosy o bardzo jasnym odcieniu blondu. Pasemka robiłam u siebie raz w roku, przez 3 lata. W końcu po 3 latach rozmowy z mamą namówiłam ją na to, że włosy całkowicie rozjaśnię. A oto efekt:




I to właśnie było to, o czym marzyłam! Niestety mój zachwyt nie trwał długo, ponieważ po 2 tygodniach zaczęły pojawiać się ciemne odrosty. Słyszałam, że teraz jest to w modzie, ale ja nie mogłam patrzeć na to, jak na czubku mojej głowy powstaje tak zwany ,,czepek,, . Poza tym wiedziałam, że to będzie równać się z częstymi wizytami u fryzjera, by zafarbować odrosty, a to zaś miało wpływ na osłabienie i niszczenie włosów. Postanowiłam więc udać się na kolejną wizytę do mojej fryzjerki i poprosiłam ją o ,,ala,, ombre, czyli przyciemnienie górnej części włosów w odcieniu odrostów, tak by zamazać ich granice. Szczerze mówiąc, efekt mi się podobał. Włosy były nadal blond, a ja pozbyłam się swojego kompleksu. 

    

Wszystko było pięknie, dopóki ciemna farba nie zmyła się, a odrost znów był widoczny. Po raz kolejny zdecydowałam się na wizytę u fryzjera, na tę samą koloryzację. Pani fryzjerka zaproponowała mi, że nałoży więcej ciemnej farby, by dłużej trzymała się na włosach. Ja zgodziłam się od razu, myśląc o tym, że zrobię sobie dłuższą przerwę od ,,męczenia,, moich włosków. Po zakończonej pracy przejrzałam się w lustrze i stwierdziłam: ,,Jest super!" . Wyszłam zadowolona z salonu, pochwaliłam się wszystkim nowymi włosami, ale z godziny na godzinę czułam, że coś jest nie tak. Następnego dnia będąc na zakupach w galerii, mierząc coś w przymierzalni, przyglądałam się sobie i stwierdziłam, że ,,ciemne,, włosy nie są dla mnie. Teraz odczekam kilka miesięcy i udam się z powrotem do salonu, ale tym razem na blond pasemka, na których już poprzestanę.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz